-Kurwa, czy ty myślisz, że wszystko będę robić za ciebie? Pracuję za ciebie, wykonuje twoje zasrane obowiązki, może jeszcze kupię papier, to cię ładnie podetrzemy? Kinga, do jasnej, jest jedenasta! Je-de-nas-ta!
-Ok, luzuj... Nic wielkiego się nie stało, źle spałam...
-Ja chrzanię... Królewna się nie wyspała! Przepraszam za mój gniew, zapomniałem, że panienka musiała pieprzyć przez pół nocy kolejnego złamasa! Mea, kurwa, culpa!
-O co...
-Spierdalaj.
To mój mąż. PBZKM. Prawie-Były-Zasrany-Kurwa-Mąż. I niestety wciąż wspólnik. Zaraz po ślubie, my, viva najpiękniejsi, założyliśmy firmę deweloperską "Home". Słodka nazwa. Dziś nią rzygam, jak i wszystkim, co z nim związane. Czekam na sprawę w sądzie. Szczęście, że nie mamy dzieci.
Na obiad suche frytki i sałatka, nie mam czasu. PBZKM szczelnie wypełnił mi caluśki dzień. Sam w między czasie obracał sekretarkę. O zgrozo, moją sekretarkę. Innej nie chcę, nie zatrudnię mu świeżego mięsa. Jak mnie doszczętnie wkurwi, wymienię te dziwkę na 60-latkę. Z resztą... czy to będzie mu przeszkadzać...